Kuchnia staropolska
Kiełbasa na Wereszczaka, krambambula,
małdrzyk, miszkulancja, szałamacha i salsa. Czy te nazwy nie
wywołują dreszczyku ciekawości? Dla zachłyśniętych urokiem
nowości z zachodu przypomnieć należy, iż o salsie już i sam
Mikołaj Rey pisał. Aby zaś zaspokoić ciekawość - podpowiadamy,
iż salsa (salsza) to sos, „w którym co maczają”.
Zainteresowanych staropolską salsą odsyłamy do Reya z Nagłowic i
Zygmunta Glogera z Jeżewa.
Takich nazw i dań jest więcej. W
ramach odkrywania, w silnym wszak już nurcie kuchni staropolskiej,
będziemy w warszawskich restauracjach poznawać kolejne.
Dzisiaj popularnością cieszą się
między innymi pierogi. Różne – z nadzieniem mięsnym, serowym,
warzywnym, owocowym, na słodko, wytrawne, w sosach, z cebulką,
polane tłuszczem, doprawiane słodkimi sosami. Co pieróg to inna
fantazja smaku i aromatu.
A pasztety? Francuzi, którzy po raz
pierwszy przybyli z Walezjuszem do Polski, zauroczeni polskimi
pasztetami, skradli nam receptury i dzisiaj prawią bajki, iż to ich
pomysł i specjalność narodowa. Ale przypatrzcie się młodzi –
jakie to pasztety polscy mistrzowie szykują.
Co wiesz o rybach w kuchni polskiej?
Przy każdym dworku był staw rybny, a bliżej domostwa niezbyt
głęboka studnia z zimną, czystą wodą, wypełniona aromatycznymi
roślinami, przyprawami, zielonymi częściami warzyw. Do tak
przygotowanej studni wrzucano złowione ryby, aby pozbyły się
zapachu mułu stawowego. Po dwóch lub trzech dniach takiego SPA ryba
nadawała się do tego, aby zajął się nią kucharz.
Pierogi, pasztety, ryby – to jest
coś, co zachęca do chwalenia się kuchnią polską. Przypomnieć
warto, że Polska to również grzyby, dziczyzna, mleko, miody. Wszak
to kraina mlekiem i miodem płynąca.
Może jeszcze nie dla wszystkich –
niestety...
Komentarze
Prześlij komentarz